środa, 18 sierpnia 2010

Językowe rozgrywki – autocasco i autokasko

Językoznawcy mają każdego roku wiele ciekawych, nowych słów do zbadania. Niektóre niuanse językowe wynikają bezpośrednio ze sposobu tłumaczenia, inne są w sensu stricte nowymi tworami powstałymi pod wpływem nowych zjawisk. Kilka lat temu wszyscy mieli dylemat jak wymawiać popularną nazwę sosu pomidorowego. Dziś szukamy innych prawideł, dla nowych słów. Większość z nich wywodzi się ze specjalistycznego języka, którym operują konkretne branże i dziedziny aktywności ludzkiej. Do takich językowych atrakcji należą także słowa stosowane w branży ubezpieczeń. A chodzi o to, jak prawidłowo pisać i wymawiać takie choćby zwroty jak autocasco. Ponieważ będąc w zgodzie z naszą wymową powinniśmy pisać raczej autokasko. Okazuje się jednak, że nasza norma językowa dopuszcza tego typu pisownię i wymowę dla wyrazów obco brzmiących lub posiadających nie polskie pochodzenie. Chodzi bowiem o to, że sposób wymowy i zapisania zwrotów takich jak autocasco ma olbrzymie znaczenie funkcjonalne. Dla przeciętnego bowiem użytkownika języka wymowa i pisownia ma drugorzędne znaczenie, chodzi przede wszystkim o funkcjonalność określenia autokasko. Funkcjonowanie takich zwrotów jak autocasco jest więc nieuniknione i należy się spodziewać, że podobnych określeń będzie przybywało z każdym rokiem, a różnica między autocasco i autokasko pozostanie jedynie z językowego punktu widzenia. Tak czy inaczej ubezpieczyciele stosują zaczerpniętą z języka angielskiego. Chodzi bowiem o to, by wykupić autocasco zamiast zastanawiać się nad tym czy nie jest to na przykład autokasko. Jest to bowiem ubezpieczenie, które umożliwia osobom ubezpieczonym korzystanie z szeregu udogodnień. Autocasco jest bowiem swoistym gwarantem szybkiego odszkodowania w przypadku kradzieży lub uszkodzenia pojazdu. Nie ważne zatem czy będzie to pisane w sposób anglojęzyczny czy też odpowiedni do naszego języka sposób - autokasko jest czymś, bez czego współczesny kierowca nie może się czuć bezpiecznie. Tego typu dywagacje nie mają wiec znaczenia funkcjonalnego dla ubezpieczających się, najważniejszą bowiem kwestią jest to, co wynika z podpisanej polisy, a nie to jak zostanie to zapisane. Bo przecież tak czy inaczej złożymy nasz podpis o ile warunki uzgodnione z firmą ubezpieczeniową będą nam odpowiadały. Przecież w takich kwestiach najważniejsze jest to, co zyskujemy podpisując umowę, a nie jaki będzie ona miała tytuł w nagłówku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz