poniedziałek, 18 października 2010

Kontrola ruchu drogowego przez straż miejską

Straż miejska ma wobec kierujących pojazdami wiele praw, których nie zawsze wszyscy jesteśmy świadomi. W oczywistych przypadkach, miejski strażnik może skontrolować kierowcę samochodu bezpośrednio łamiącego przepisy ruchu drogowego, tj. poruszającego się wbrew określającym kierunek znakom drogowym albo też naruszającego przepisy o zatrzymywaniu się lub postoju pojazdu. Strażnik może też kontrolować zachowanie kierowców motorowerów i rowerów, pojazdów zaprzęgowych, a także osób zajmujących się pędzeniem zwierząt, jeżdżących wierzchem oraz zwyczajnych uczestników ruchu pieszego. Mówi o tym art. 129b prawa o ruchu drogowym. Może także sprawdzić ważność ubezpieczenia oc pojazdu.


Są jednak elementy przepisów o ruchu drogowym, w których działalność straży sprowadza się do lekko ograniczonego zakresu uprawnień, co stało się po niedawnej interpretacji i wydanym postanowieniu Sądu Najwyższego z 30 września br. (sygn. akt I KZP 15/10). Analizowana przez sędziów SN sytuacja dotyczyła działań Straży Miejskiej wobec domniemanego uczestnika wykroczenia drogowego. Dziś, w przypadku niewydania sprawcy takiego zdarzenia, grozi nam kara 5 tys. zł, choć w myśl obowiązujących przepisów straż miejska nie jest uprawniona do złożenia wniosku o ukaranie nas za „nieznajomość” sprawcy wykroczenia. Innymi słowy – nie jesteśmy dziś w obowiązku przyznawać się, komu i na jaki czas powierzyliśmy użytkowanie naszego pojazdu.

Prawnicy podkreślają, że dotychczasowe unormowania w Kodeksie Drogowym dość szczegółowo określają zakres podmiotowy uprawnionych do kontroli ruchu drogowego. W tej materii Straż Miejska ma daną możliwość tylko wobec uczestnika ruchu, a zatem też i wobec kierującego pojazdem, co do którego zachodzi pewność, że w chwili popełnienia wykroczenia był uczestnikiem ruchu drogowego lub kierującym.

Sąd Najwyższy rozpatrywał to zagadnienie prawne, albowiem trafiały się już w Polsce przypadki wystąpienia przez Straż z żądaniem potwierdzenia popełnienia wykroczenia przez właściciela lub innego kierującego danym pojazdem. Żądania takie dostarczane były w formie pisemnej i dwukrotnie awizowane, co skutkowało, że nie zaznajomił się z nimi potencjalny sprawca wykroczenia. Tym samym uznano, że niemożliwym było ujawnienie faktycznego sprawcy złamania przepisów o bezpieczeństwie w ruchu drogowym. Sędziowie Sądu Najwyższego argumentowali, że należy wyraźnie „oddzielić procesowy aspekt doręczenia pisma” (oparty na domniemaniu) „od materialnych podstaw odpowiedzialności” (niepodlegających domniemaniu).

Choć postanowienie Sądu Najwyższego ma jedynie charakter informacyjny, czy raczej interpretacyjny, w wielu nowych przypadkach kierowcy będą mogli powoływać się na nie przy rozstrzyganiu sporów drogowych ze strażnikami miejskimi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz